Koh Phangan to wyjątkowe miejsce, w którym świat nieco zwalnia i odsłania przed Tobą nowe perspektywy. Tutejsza społeczność to ludzie o otwartych umysłach, którzy zjeżdżają z różnych zakątków świata. Jednak niekiedy dawka wolności, jakiej doświadczamy, jest przez niektórych samolubnie nadużywana…
Od zawsze marzył mi się dom w otoczeniu natury, z ogrodem, warzywnikiem i małym sadem. W końcu jestem mieszczuchem, dla którego priorytetem była większa przestrzeń względem mieszkania w bloku. Dlatego wyjeżdżając do Tajlandii najbardziej zależało mi na tym, aby znaleźć bungalow z widokiem na palmę i, być może, morze.
Jeśli czytałeś wcześniejsze wpisy, to znasz moje bolączki pierwszego miesiąca. Tak czy inaczej, po 2 tygodniach współdzielenia pokoju dla wolontariuszy w Samma Karuna, które mnie wykończyły, postanowiłem poszukać czegoś na własną rękę.
Wydawało się, że wygrałem na loterii
Wracając do tematu: zacząłem poszukiwania nowego zakwaterowania, a po drodze Gosia (pozdro!), dzięki której zdecydowałem się na przyjazd na Koh Phangan (mieszka na wyspie już drugi rok), podesłała mi ogłoszenie o domku, które ktoś wrzucił na wyspowym czacie. Zdjęcia były robione chyba butem, zupełnie nie było widać jak wszystko wygląda, ale ściągnęła moją uwagę adnotacja, że domek jest nad… Jeziorem! Zatem oczy zaświeciły mi się jak 5 zł i próbowałem umówić spotkanie najszybciej jak to tylko możliwe. Na drugi dzień rano stawiłem się i… Odjęło mi mowę. Był to szereg domków bliźniaków ulokowanych nad samym jeziorem, z pięknym widokiem na okolicę. Każdy bliźniak jest podzielony na dwie części: na krańcach są sypialnie z AC i prywatną łazienką, a pomiędzy nimi znajduje się wspólna przestronna kuchnia.
W trakcie rozmowy z Polką, która wynajmowała domek, szczęka co chwilę opadała mi jeszcze niżej, ponieważ koszt miesięczny wynosił 1200 zł z rachunkami, czyli 200 zł drożej, niż to ile płaciłem za UWAGA – wynajem łóżka we współdzielonym pokoju bez klimatyzacji… Warunek: dziewczyna szukała kogoś na swoje miejsce na pół roku, ponieważ wyjeżdża na wakacje do Polski. W drugiej części domku mieszkała inna Polka, która aktualnie podróżowała gdzieś w okolicy.
Oczywiście zgłosiłem chęć wynajmu i jak na szpilkach, czekałem do kolejnego dnia na potwierdzenie, czy będę tym szczęśliwcem. Kiedy dostałem wiadomość, że mogę się jutro wprowadzić, dosłownie fruwałem przez kolejne kilka dni. Po przeprowadzce czułem, że wygrałem na loterii i spełniają się kolejne marzenia z mojej długiej listy. Niestety, do czasu…
Kiedy raj, zaczął zamieniać się w koszmar
Po półtora tygodnia od wyprowadzki, wróciła współlokatorka, której wcześniej nie miałem okazji poznać. Dominika miała ok. 45 lat i była dość… specyficzna. Wydawała się w porządku, ale nie był to typ osobowości, z jaką chciałbym spędzać mój czas wolny. Nie musiałem długo czekać, aby doświadczyć jakim typem współlokatorki jest…
Raptem dwa dni po jej powrocie, późnym wieczorem miała gościa. W tym miejscu, dla szerszej perspektywy dodam, że domek był prostokątny, ze schodami po 1 stronie przy części Dominiki. Zatem idąc do siebie (osobne wejścia), musiałem przejść obok jej części, a front domku był szklany. Tak więc odpoczywam po całym dniu przy serialu i słyszę, że wieczór Dominiki i jej “gościa” jest tak udany, że jej “ekscytację” słychać było w promieniu kilometra. No dobra, cóż, założyłem słuchawki i kontynuowałem serial z maksymalną głośnością, jednak nic to nie dało. Włączyłem więc muzykę z JBL do poziomu, jaki odciążył mnie z tego… Doświadczenia.
Kolejnego dnia po mojej porannej zmianie, spotkałem współlokatorkę, która w dość dziwny sposób zagaiła temat wczorajszy, jednak zachowywała się tak, jakby była mega z siebie dumna, niekoniecznie skrępowana. Na pytanie, czy ich słyszałem, potwierdziłem i finał tej rozmowy był taki, że nie miałem pretensji, jedynie prosiłem, aby starała się w takich sytuacji pamiętać, że jestem obok, nie znamy się i średnio chcę słyszeć jak jej dobrze w łóżku. Dodałem, że to był mój raptem 3 tydzień na wyspie, przed wyjazdem miałem dużo stresu, problemów, bardzo źle spałem ostatnie 2 tygodnie, a zmiany w Samma Karuna miałem o 6:30. Byłem wykończony psychicznie i fizycznie, dlatego zasugerowałem, aby “pozwalała sobie na więcej” kiedy mnie nie ma, bo wstaję wcześnie rano, jestem zmęczony i potrzebuję spokoju. Myślałem, że temat zamknięty, jednak szybko się okazało, jak bardzo się myliłem.
Dwa dni później była co wtorkowa impreza na plaży, która trwa do 1-2 w nocy. Miałem zmianę na 6:30, więc planowałem wpaść jedynie na chwilę, aby spotkać znajomych. Wyruszając z domku okazało się, że Dominika też się wybiera, a że nie miała skutera, zaproponowałem, że ją podwiozę. W trakcie jazdy chwilę rozmawialiśmy, wspomniałem o jutrzejszej porannej zmianie i że idę wyłącznie na chwilę.
Zgodnie z planem wróciłem do domu przed 12 i szybko zasnąłem. Niestety o 4 rano obudził mnie straszny hałas garów w kuchni. Początkowo to zignorowałem, jednak trwał już dobre 10 minut, w dodatku były tam dwie osoby, które głośno rozmawiają, śmieją się. Rozumiem, że pijany możesz być przez chwilę głośno, coś Ci może upaść itd. Jednak to trwało zbyt długo i ewidentnie mieli gdzieś, że obok śpi drugi człowiek, który – jak wiedzieli – pracuje rano. Wychyliłem się do kuchni i kulturalnie, ale konkretnie zakomunikowałem, że “hej, ja tu śpię” – Dominika nawet się nie odezwała, jedynie wciąż się uśmiechała, jedynie jej towarzysz był nieświadom, że ktoś jest i od razu mnie przeprosił. Mimo moich uwag, całość trwała jeszcze 5 minut, ale słyszałem wyłącznie Dominikę, facet najwyraźniej kulturalnie wrócił do jej pokoju i uszanował, że śpię.
Byłem okropnie zmęczony i zły cały dzień, jestem ugodowy i wyrozumiały, jednak ona zwyczajnie okazuje mi totalny brak szacunku. Zignorowała fakt o mojej zmianie, o której pijana mogła zapomnieć, ale na moja uwagę w środku nocy nie wykazała żadnej refleksji.
Co Wszechświat próbuje mi zakomunikować?
Od tamtej pory sprawy szły tylko w gorszym kierunku, ponieważ na drugi dzień, kiedy zacząłem na ten temat rozmowę, zachowywała się jak rozwydrzone dziecko, do którego nie dociera, że popełniło błąd. Miała czelność kontratakować tekstem “byłam głodna, co miałam zrobić, nie mogę już nawet sobie czegoś ugotować?”. Miałem powoli wszystkiego dosyć, odebrała mi całą radość z mieszkania w tym raju nad jeziorem, ale skupiłem się na tym, że w tam jedynie nocuję, a większość dnia spędzam poza domkiem. Ale… Dominika wciąż potrafiła mnie zaskakiwać…
Kolejnego dnia wyszedłem wieczorem do znajomych i wróciłem około godziny 1. Wszedłem na taras i idąc w kierunku mojej części okazuje się, że na kanapie ustawionej między nami – Dominika i jej kolega uprawiają seks. Moje wkurwienie było już na takim poziomie, że przeszedłem obok nich bez słowa, a w tej chwili (on leży na niej i jest w niej), Dominika się kłopotliwie uśmiecha i rzuca „o sorry”, następnie widząc moją reakcję dodaje “Patryk, Tobie to wszystko przeszkadza”. Żenada.
Następnego dnia przestałem się do niej odzywać, bo byłem tak wykończony całą tą sytuacją, że miałem dość. Kolega pojechał rano na Wai Nam – ukrytą plażę z chillową imprezą, która trwa cały dzień. Uznałem, że to jedyne co może mnie teraz odstresować, zatem zebrałem się i wyruszyłem w godzinną trasę do miejsca, skąd kursują co 30 min łódki na plażę. Dojechałem, siadam na plaży z biletem, staram się opanować złe myśli, wkurw i stres. Patrzę dookoła i okazuje się, że wspomniana parka również czeka na łódź. Tak, oczywiście Wszechświat uznał, że czemu nie. Nie tylko płynęli w to samo miejsce, ale tą samą łodzią. Mój pomysł na relaks zniknął, ponieważ cały czas Dominika była w polu widzenia.
Za jakie grzechy…
Karmo - wiesz co robić
Po tym wszystkim uznałem, że szkoda mojej energii. Znalazłem nowe zakwaterowanie i wyniosłem się tego samego dnia. Wynosząc ostatnie rzeczy, postanowiłem, że nie wyjdę stąd bez zakończenia tego beznadziejnego rozdziału. Podszedłem więc do Dominiki, u której był akurat znajomy na kawie, przeprosiłem go, za to co przy nim powiem i zwróciłem się do już byłej współlokatorki – życzę Ci, abyś spotykała na swojej drodze równie samolubne osoby, jak Ty. Odwróciłem się na pięcie i zostawiłem ją z tymi słowami i jej zszokowanym wyrazem twarzy.
Może zabrzmi to głupio, ale takie zakończenie pozwoliło mi spuścić parę. Różne rzeczy mogą się wydarzyć, sam często popełniałem gafy jako współlokator, ale to była konkretna przesada i brak szacunku do drugiego człowieka. Karmo – działaj!