W poniższym artykule podejmuję temat Odpowiedzialnej Turystyki, w ramach której na podstawie rzetelnych źródeł postaram się wskazać na co powinniśmy zwracać uwagę i czego unikać w trakcie pobytu w Azji, i nie tylko.
W trakcie jednej z wycieczek po Koh Phangan, wraz z grupką znajomych przejeżdżaliśmy obok miejsca o nazwie “sanktuarium słoni”. Zawsze marzyłem o tym, aby dotknąć słonia, dlatego od razu się zatrzymałem, aby sprawdzić ośrodek. Po chwili Anton (kolega z Niemiec) zwrócił mi uwagę na zawieszone na szyjach olbrzymów łańcuchy, komunikując przy tym, że to miejsce wyzyskuje zwierzęta dla oszukanych donacji. W tej chwili otworzyły mi się oczy na to, że muszę bardziej odpowiedzialnie, a wręcz podejrzliwie podchodzić do atrakcji, jakie oferuje Tajlandia, Azja, świat.
„Odpowiedzialna turystyka polega na „tworzeniu lepszych miejsc do życia i lepszych miejsc do odwiedzania”.* Odpowiedzialna turystyka wymaga, aby operatorzy, hotelarze, rządy, lokalni mieszkańcy i PRZEDE WSZYSTKIM turyści wzięli na siebie odpowiedzialność i podjęli działania w celu uczynienia turystyki bardziej zrównoważoną.”
(Źródło: https://responsibletourismpartnership.org/what-is-responsible-tourism/)
1. Unikaj fałszywych sanktuariów słoni w Tajlandii
Jedną z najpopularniejszych atrakcji w Tajlandii (i ogólnie w Azji) są słonie. Samo słowo “atrakcja” jest alarmujące, ponieważ nic co żywe nie powinno być w ten sposób reklamowane. Mało kto zdaje sobie sprawę z tego, ile cierpienia może się kryć za murami miejsc, które reklamują spotkania z szarymi olbrzymami.
W trakcie mojego krótkiego pobytu w Phuket, chciałem koniecznie odwiedzić rezerwat dla słoni. Kolega, którego odwiedzałem, od razu wskazał miejsce, które sam odhaczył i praktycznie od razu wyznaczył trasę na Google, aby mnie tam zabrać. Zaprotestowałem, ponieważ chciałem zweryfikować, czy miejsce jest etyczne i opinie na Google jasno komunikowały, że nie jest.
Lista etycznych sanktuariów słoni w Azji:
Polecam dwie strony poświęcone tematyce odpowiedzialnej turystyce, gdzie znajdziecie listę rekomendacji w danych krajach / lokalizacjach.
Gdzie szukać etycznych sanktuariów w: Tajlandia, Kambodża, Laos, Nepal, Sri Lanka, Malezja, Indie.
Kąpiel ze słoniem a matematyka i logika
W planie zwiedzania ośrodków ze słoniami bardzo często jest oferowana “kąpiel ze słoniem” – brzmi niegroźnie, ale zastanówmy się nad prostą matematyką: w ośrodkach jest zazwyczaj 5 – 10 słoni. Załóżmy, że dziennie odwiedza miejsce 100 osób. Ile razy słoń będzie zmuszony do kąpieli i pozowania do zdjęć?
Zapoznając się z różnymi źródłami, które tworzą organizacje zajmujące się edukacją o Odpowiedzialnej Turystyce – stwierdzam, że kąpiel ze słoniem nie jest etyczna. Jeśli coś staje się masową atrakcją z udziałem dzikich zwierząt, jest najczęściej nadużywane i wyrządza im krzywdę.
Jak rozpoznać NIE etyczne sanktuarium dla zwierząt w Azji – czerwone flagi:
- łańcuchy na szyi
- pracownicy używają przemocy
- oferowanie są zdjęcie na grzbiecie słonia lub jazda na słoniu
- sztuczki z udziałem słonia
Spotkanie ze słoniem – zasady:
- uważaj na nazwy “Sanktuarium” “Rezerwat” – to często marketing
- weryfikuj miejsce, które planujesz odwiedzić:
- informacje na stronach lokalnych organizacji ekologicznych
- negatywne opinie na Google
- nie bierz udziału w kąpielach ze słoniem
- zadawaj pytania opiekunom
- obserwuj jak słonie są traktowane
- jeśli karmisz zwierzę, nie rób tego nachalnie, najważniejsze: szacunek i empatia
Odłóż telefon i doświadczaj. To magiczna chwila
Kiedy finalnie znalazłem miejsce w Phuket, które zdecydowałem się odwiedzić, miałem to szczęście, że byłem jedyną osobą w ośrodku. Spędziłem godzinę karmiąc 5 dorosłych słoni. Każde z nich zjada ponad 200 kg owoców dziennie, dlatego ich utrzymanie jest bardzo drogie. Początkowo każdy z olbrzymów był zainteresowany wyłącznie zdobyciem jak największej liczby owoców, jednak przy każdej próbie dotyku, odsuwały się. Zrozumiałem, że są w ten sposób zmuszane do “żebrania o jedzenie” w zamian za uwagę turysty. Nie chciałem być nachalny, dlatego nie naciskałem na kontakt fizyczny, jednak zależało mi, aby zwierzę zrozumiało, że jestem i że je dostrzegam, nie eksploatuję. Z czasem zaczęły mi ufać, pozwoliły dotknąć ich czoła, trąby, zbliżyły się do mojej twarzy i patrzyliśmy sobie wzajemnie w oczy. Wzruszam się za każdym razem, kiedy o tym wspominam. Po 15 min od mojego przyjścia zaczął padać deszcz, stałem po nieodaszonej części i po chwili byłem cały mokry, ale była to wyjątkowa chwila w wyjątkowym towarzystwie. Doświadczenie, którego nigdy nie zapomnę.
Oczywiście, że idąc do tego miejsca, chciałem również zdjęcie, jednak szczerze – po 1 sekundzie od spotkania, miałem to gdzieś, telefon został w kieszeni, a ja skupiłem pełną uwagę na… Słoniach. Dopiero przewodnik zaproponował, żebym dał mu telefon, wtedy uwiecznił dla mnie ten dzień.
2. Dlaczego nie powinno się jeździć na słoniach w Azji?
Jedną z najgorszych rzeczy, jakie wymagają nagłośnienia, edukacji i dezaprobaty, jest jazda na słoniu. Ta z pozoru niewinna “atrakcja” wiąże się z okrutnym cierpieniem zwierzęcia, które było długi czas łamane psychicznie i fizycznie, aby wymusić jego posłuszeństwo.
Nie bez powodu w Afryce ostrzega się o zagrożeniu, którego większość z nas jest nieświadoma – słoniach. Zwierzęta te są nieufne, dlatego chronią własne stado ofensywą.
Zastanów się nad tym, co zwierzę przeszło, aby pozwolić człowiekowi na jazdę na jego grzbiecie.
- słoniątka są odbierane dorosłym, aby tresować je od najmłodszych lat
- zwierzęta są tresowane biciem, przemocą zarówno psychiczną jak i fizyczną
Nie korzystaj i podaj dalej:
- nie korzystaj z atrakcji z udziałem słoni: jazda na grzbiecie, występy i zdjęcia na grzbiecie
3. Wielkie, niebezpieczne koty, których miejsce jest na wolności
W Azji są liczne miejsca, które oferują zdjęcia z tygrysami. Podobnie jak w przypadku słoni, wiąże się to z podłą tresurą wielkich kotów. W tego typu miejscach pracownicy korzystają z bambusowych patyków do tresury, którymi zapewne od małego bito zwierzę. Przetrzymywane są w małych klatkach, aby ograniczyć bodźce, często też są nafaszerowane środkami, które mają je uspokajać na wizytację turystów.
W Tajlandii wciąż legalne jest posiadanie w warunkach domowych tygrysów i lampartów. Często w ten sposób próbuje się demonstrować swój status społeczny. Jednak, jeśli “właściciel” nie poradzi sobie z tresurą, a instynkt dzikiego zwierzęcia weźmie górą w najlepszym wypadku są mu usuwane zęby, pazury. Tygrys jest brutalnie okaleczany.
Nie korzystaj i podaj dalej:
- nie korzystaj z atrakcji z udziałem wielkich kotów: zdjęcia, sztuczki
4. Oszukany dobry uczynek - ptaki i żółwie więzione dla zysku
Przy świątyniach często możecie spotkać sprzedawców z ptakami w bambusowych klatkach, gdzie “właściciel” oferuje “zaszczyt” uwolnienia zwierzęcia za opłatą. W buddyzmie dobre uczynki są nagradzane, dlatego tak reklamuje się tę czynność, która przyniesie nam dobrą “karmę”.
Ptaki, zwierzęta które mogą przemierzać świat wzdłuż i wszerz, spędzają swój żywot w małej bambusowej klatce. A Ty wcale mu wolności nie zwracasz, ponieważ po “uwolnieniu”, wytresowane ptaki od pisklaka wracają do właściciela, bo nie znają życia poza nią.
Nie korzystaj i podaj dalej:
- płacąc za uwolnienie ptaka, realnie więzisz go na całe życie
Akcja "uwolnij żółwia"
Niestety i tę sferę wykorzystuje się dla zysku jako atrakcja turystyczna. Pod szyldem “uwolnij żółwia” reklamuje się okropną według mnie praktykę, gdzie turysta otrzymuje żółwia w pojemniku, aby następnie uwolnić go do morza… Ponownie brzmi jak dobry uczynek, ale…
Zastanówmy się nad tym, czy etycznym jest narażanie żółwia na stres i niebezpieczeństwo, że turysta upuści pojemnik lub nie uwolni zwierzaka z należytą ostrożnością? Dodatkowo nie znamy warunków, w jakich żółwie są przechowywane do czasu ich “przekazania”. Tak, istnieją organizacje, które fachowo zajmują się opieką nad jajami do wylęgu, jednak cały proces powinien być niedostępny dla osób z zewnątrz. Ten proces powinien być uproszczony do minimum, bez udziału osób trzecich.
Nie korzystaj i podaj dalej:
- nie korzystaj z komercyjnego uwalniania żółwi, zostaw to profesjonalistom
5. Małpa zakładnikiem Instagrama
Kolejny przykład tego, co wygląda zabawnie i ląduje na Instagrama, a tak naprawdę wiąże się z niewolnictwem inteligentnego zwierzęcia. Jeśli przyjrzysz się temu, jak zwinne są te zwierzęta, jak niczym człowiek używają swoich łap (w dodatku równie sprawnie przednich, jak i tylnych) spostrzeżesz, jak podobne są do nas i co potrafią. Czy moralnym zatem jest, aby człekokształtne więzić i eksploatować?
Małpy są albo „własnością” robiącego zdjęcia „fotografa”, albo są przekupywane jedzeniem. W tej drugiej sytuacji mamy miejsce z kolejną praktyką, o której głośno się alarmuje w całej Azji – nie karm i nie dotykaj małp! Dlaczego? Ponieważ są niebezpieczne, gryzą, wskakują na ludzi, kradną. A w efekcie nauczenia ich, że jesteśmy źródłem wątpliwej jakości jedzenia (chipsy, słodycze), zwierzęta porzucają swoje naturalne instynkty zdobywania zdrowego pożywienia.
Nie korzystaj i podaj dalej:
- nie korzystaj z „usług” robienia zdjęć z dzikimi zwierzętami, w tym z małpami
- nie karm małp
- nie dotykaj małp
6. Podwodne, ale kruche królestwo
Azja szczyci się pięknymi plażami i krystalicznie czystą przejrzystą wodą. Dlatego popularną atrakcją jest nurkowanie i snorkeling. Jednak korzystając, warto pamiętać, że podwodny świat jest bardziej kruchy niż lądowy.
Zapamiętaj i podaj dalej:
- patrz gdzie stajesz i czego dotykasz – korale są kruche, łatwo je uszkodzić
- nie karm wodnych zwierząt, pieczywo jest dla nich trujące
W trakcie pobytu 2 miesiące na Phu Quoc (Wietnam) popełniłem błąd, z którego teraz wyciągnąłem nauczkę. Na północy wyspy jest Starfish Beach, miejsce, gdzie przy brzegu żyje dziesiątki rozgwiazd, jedna obok drugiej. Kiedy zauważyłem, że turystka bierze jedną do rąk, zapytałem czy to bezpieczne – potwierdziła, a ja ślepo, bez sprawdzenia tej informacji zrobiłem to samo.
Zapamiętaj i podaj dalej:
- nie wyciągaj rozgwiazd ani innych morskich zwierząt z wody – wywołujesz u nich stres i mogą się udusić
7. Szacunek do bliźniego - nie zapominaj o kulturze osobistej
Turystyka w Azji dla wielu oznacza swego rodzaju ucieczkę od rzeczywistości. Trafiamy do egzotycznego miejsca, gdzie wszystko jest dla nas zupełnie odmienne. Wiąże się to z praktykami, jakie ukazują brak poszanowania drugiego człowieka i koncentracją na samolubnym JA.
W moim przekonaniu nagannym jest fotografowanie kogokolwiek bez jego zgody. Niezależnie od tego, czy mowa o właścicielu punktu gastronomicznego na azjatyckim markecie czy osobie, która wykonuje nam masaż stóp lub czyszczenie butów. Tak, to jest ich praca, której się nie wstydzą, z której żyją, ale nie daje nam to prawa do filmowania i zdjęć bez ich zgody, byleby tworzyć treści na Instagrama i znajomych.
Zapamiętaj i podaj dalej:
- zawsze uprzednio pytaj o zgodę na zdjęcie lub filmowanie
- nie traktuj mnichów jak atrakcji turystycznej, również pytaj o zgodę na zdjęcie
Zapamiętaj i podaj dalej:
- „dzień dobry” i „dziękuję” w lokalnym języku to minimum, jakie warto przysposobić
- zasady obyczajowe i religijne panujące w danym miejscu (ubiór, zachowanie)